Najelegantszymi polskimi kurortami był wówczas Sopot oraz Jurata. Moim zdaniem – trzecie miejsce na podium zajmowała Gdynia-Orłowo.
Sopot był najważniejszym kierunkiem wyjazdu na kurację i odpoczynek od końca XIX w. Propagowana wówczas kultura wypoczynku w atmosferze sztuki, tor wyścigów konnych, a później eleganckie kasyno, zapewniły mu grono eleganckich i znaczących w świecie letników. Tak też działo się również do końca lat 20 XX w.
Tor wyścigów konnych w Sopocie, lata 30. XX wieku
Narastająca agresja Niemiec wobec Polski oraz rządowe plany skierowania kraju nad morze legły u podstaw budowy Gdyni. Dynamiczny rozwój nowopowstałego miasta rozpoczął się w 1926 roku. W ślad za inżynierami, robotnikami i przedsiębiorcami do Gdyni zaczęli przyjeżdżać przedstawiciele polskiego rządu z rodzinami, artyści, śmietanka towarzyska.
„Mała nędzna wioseczka rybacka przeobraziła się w ogromne miasto na wskroś dzisiejsze, czy nawet jutrzejsze, w teren śmiałych eksperymentów. Dobre to miejsce dla ludzi, którzy może by chcieli zapomnieć o przeszłości bolesnej. Nie ma nawet śladu tej wąskiej uliczki o chatach krytych słomą, którą w roku 1921 szłam do morza. Na miejscu rozrosła się wielkomiejska ulica. Taksówki, banki, sklepy, złote zegary na wieżach, bloki nowoczesnych budowli, dźwignie portu, mola. W ten sposób powstawały tylko chyba na pustkowiu miasta amerykańskie. A nad tym mrowiskiem, uparcie go nie zauważając, śpiewają jak najęte skowronki. Na ulicach robotnik w szalu i czapce apasza, inżynier i opasły przedsiębiorca. Bardzo to wszystko interesujące”. Pisała w Dziennikach Maria Dąbrowska wiosną 1929 roku.
Romantyczna skarpa w Orłowie, długie, szerokie i piaszczyste plaże znalazły wielbicieli. W iście gdyńskim tempie powstał tam modna miejscowość letniskowa dla klasy średniej. Jednak mimo nowoczesności, gwarności i bogactwa wczasowiczów – było to za mało, aby zagrozić pozycji Sopotu. Do czasu.
W 1928 roku rozpoczęła się budowa małych, ale niezwykle pięknie zaprojektowanych i solidnie wykonanych willi nadmorskich w Juracie. Jednym z pierwszych właścicieli był Wojciech Kossak.
„Domki te dzierżawiło się od konsorcjum na dziewięćdziesiąt lat i wpłaciwszy pewną kwotę, resztę spłacało się w długoterminowych ratach. Za przykładem Wojciecha i innych (artystów-aj) poszli panowie z rządu, warszawscy przemysłowcy i paru bogatych ziemian. W przeciągu kilku lat powstało piękne letnisko ozdobione luksusowym hotelem Lido, przed który codziennie zajeżdżały wspaniałe limuzyny rządowe” – wspominała Magdalena Samozwaniec, córka Wojciecha Kossaka. W Juracie nie brakowało niczego: był wspaniały, nowoczesny zakład balneologiczny z gorącymi i zimnymi kąpielami, piękna restauracja ze wspaniałym widokiem na morze, korty tenisowe oraz urządzona plaża z torem do sportów wodnych. W lata 1937-1939 wyjazdy do Juraty stanowiły szczyt marzeń eleganckiego towarzystwa i osób doń aspirującego.
Jurata, ach Jurata … Było to nad wyraz modne miejsce, gdzie styl był wszystkim, a poziom ekstrawagancji w ubraniu i postępowaniu mógł zadecydować o wysokiej pozycji towarzyskiej. Stałym gościem w Juracie był minister spraw zagranicznych Józef Beck z żoną Jadwigą (z domu Salkowską), ówczesna femme fatale, dla której ów porzucił ciężarną żonę i przeszedł na kalwinizm.
„W południowych godzinach sunęli nad zatokę państwo Beckowie, którzy mieli swoją willę. Pani Dziuba w jakimś zawrotnie upojnym komplecie plażowym szła otoczona swoim dworem, tj. córką, boną i dwoma szalenie rasowymi pieskami. Była namiętną miłośniczką psów i urządziła u siebie słynny psi five, na który zaprosiła swoje znajome z czworonożnymi pieszczochami wystrojonymi w wielkie kolorowe kokardy. Posadzka nakryta była białym obrusem, a na nim poustawiano w miseczkach ulubione przysmaki rasowych kundli a więc: kawałki cielęciny, drobne kosteczki, banany, czekoladę i daktyle” – plotkowała Magdalena Samozwaniec.
W Juracie bawili również: generał Tadeusz Kasprzycki z finalistką wyborów Miss Polonia 1930 i aktorką Zofią Kajzerówną, minister i generał Kazimierz Świtalski wraz ze swoją ówczesną flamą Haliną Konopacką-Matuszewską – mistrzynią olimpijska w rzucie dyskiem w Amsterdamie w 1928 roku. A także cała plejada artystów: Eugeniusz Bodo, tancerki Loda i Zizi Halama, Tola Mankiewiczówna, Jadwiga Smosarska i wielu, wielu innych.
Prezydent Ignacy Mościcki na plaży w Juracie
Moda nad morzem
Wyprawa nad morze planowana była z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Już od wczesnej wiosny panie szyły sobie stroje plażowe i suknie oraz obstalowywały kapelusze. Największym szykiem było wówczas noszenie szerokich, jasnych spodni spacerowych uszytych z flaneli –wieczorem. Za wyjątkiem oficjalnych bali. Wszystkie elegantki zakładały więc prowokacyjnie nogę w spodniach i rzucając tyleż gniewne co zalotne spojrzenia spod rzęs paliły papierosy w długich fifkach z bursztynu.
Prezydent Ignacy Mościcki z żoną Marią i córką Heleną Bobkowską